wtorek, 14 czerwca 2016

Pierwszy łapacz snów

Padło na to, że mój pierwszy post na blogu dotyczyć też będzie rzeczy, którą po raz pierwszy zrobiłam sama. Nieskromnie powiem, że wbrew moim obawom i wymyślaniu stu pięćdziesięciu innych rzeczy (z powodu mojego czarnowidztwa, ze dzieło mnie przerośnie, że nie dam rady, ze w połowie pracy zniechęcę się, odpuszczę i odłożę to na bok), wyszło mi coś fajnego :)
ŁAPACZ SNÓW
Co trzeba mieć, aby zrobić własnoręcznie coś takiego? Przede wszystkim serwetkę, wstążki, kordonek, mulinę, koraliki i fiszbinę, która zrobi nam obręcz.
Serwetki, niestety, nie zrobiłam własnoręcznie, jest to dzieło pewnej utalentowanej pani Beatki :), którą znależć można TUTAJ
Najtrudniejszą rzeczą było przewleczenie fiszbiny przez oczka serwetki (wykonanej wzorem na łapacz snów)...
Reszta to była już przysłowiowa bułka z masłem ;) Dowiązałam wstążeczki, które zakupiłam u znajomej sprzedawczyni kwiatków i koraliki (poświęciłam jeden z wisiorków, którego już od kilku sezonów nie nosiłam). Mam nadzieję, że od teraz nie żaden koszmar nie przeciśnie się do naszej sypialni ;)
Pracy może i było sporo, ale satysfakcja jest ogromna ;)

5 komentarzy:

Będzie mi miło, jeśli zostawisz ślad po swojej wizycie w postaci komentarza.